W Niepołomicach, miasteczku oddalonym 30 kilometrów od Krakowa, jest miejsce warte odwiedzin przez miłośników polarnych historii. To Zamek Królewski znajdujący się w ścisłym centrum, w którym można zwiedzić zbiory Muzeum Niepołomickiego, a w nim zobaczyć pamiątki po Włodzimierzu Puchalskim.
„Wszystko, co w życiu osiągnęłam, zawdzięczam Arktyce” – Aleksandra Smyrak-Sikora
„Poznali się w 2006 roku na Spitsbergenie, obecnie od paru lat mieszkają w Longyearbyen. Sebastian pracuje w dziale logistyki na UNIS-ie, uniwersytecie svalbardzkim, Ola robi doktorat z geologii. Kiedy rozmawiałyśmy w 2016 roku, była na urlopie macierzyńskim i opiekowała się malutką Malwinką. Nadal jeżdżą na skuterach śnieżnych, zarówno w celach prywatnych, jak i zawodowych. Tylko teraz w tych wyjazdach coraz częściej towarzyszy im córka”.
Czytaj dalej „„Wszystko, co w życiu osiągnęłam, zawdzięczam Arktyce” – Aleksandra Smyrak-Sikora”„Miłość od pierwszego pingwina”- Marta Potocka
Uczestniczka czterech wypraw letnich do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego, jednej ekspedycji latem do Barentsburga na Spitsbergenie, a do tego pierwsza Polka, która prowadziła podwodne badania przy pomocy metod nurkowania swobodnego w regionach podbiegunowych – z Martą Potocką, która naukowo była związana z Zakładem Biologii Antarktyki IBB PAN przez 17 lat, mijałyśmy się czasem na schodach w Instytucie, czasem porozmawiałyśmy przy herbacie. O, i prowadziła szkolenie dotyczące środowiska Antarktyki rok temu, w czerwcu, dla przyszłych uczestników 44. Wyprawy do Stacji Arctowskiego. Jej historii nie mogło tutaj zabraknąć.
Czytaj dalej „„Miłość od pierwszego pingwina”- Marta Potocka”„Teraz twój adres to Arktyka, Antarktyda, ale ciebie tam nie ma” – Anna Krzyszowska Waitkus
– Pamiętam, że atmosfera tego lata w stacji nie była dobra. Tam było takie małżeństwo… On zajmował się antenami satelitarnymi, ona… nie pamiętam. Może sprawami gospodarczymi, bo wydawała pościele gościom. I wtedy, kiedy kierownik wyprawy miał do mnie pretensje, że poszłam w teren i nie zgłosiłam na radiu, kiedy wracam, pomimo że mój kolega obecny w stacji o tym wiedział, ona prawie że na mnie nakrzyczała. Stała obok i przy tym szmatką, którą trzymała w ręce, wymachiwała. „Dziecko – pomyślałam – przecież ciebie jeszcze na świecie nie było, kiedy ja tu jeździłam”.
– To byłam ja… Mam nadzieję, że pani się na mnie nie gniewa?
– Nie, ale dobrze, że się to wyjaśniło. Koniecznie musi pani zacząć od tej scenki opis naszej rozmowy w książce.
„Najważniejsze, żeby mieć obok przyjazną duszę” – Anna Rozwadowska
Pochodzi z Bydgoszczy. Od dziecka marzyła o dalekich podróżach, a fascynacją krajami polarnymi zaraziła ją koleżanka, która zaczytywała się w książkach Centkiewiczów. Nie poszła na studia geograficzne, bo straszyli, że kojarzy się z uczeniem w szkole, więc wybrała oceanografię i mieszkanie w Trójmieście.
Czytaj dalej „„Najważniejsze, żeby mieć obok przyjazną duszę” – Anna Rozwadowska”
„Odwaga to powiedzieć dość” – Liliana Schönberger
Znamy się osiem lat. Podczas rozmowy przez Skype mamy wrażenie, że żadna z nas się nie zmieniła, tylko dziwnym trafem mamy ocean nieprzegadanych historii do przepłynięcia, zanim dotrzemy na wyspę „Polarniczki”. Czas stanął w miejscu, znów jest lipiec 2012. Lilka, wtedy Keslinka-Nawrot, kończy swoje zimowanie w ramach 34. Wyprawy Polarnej IGF PAN, a ja, wtedy Bożek-Andryszczak, przejmuję od niej obowiązki na stanowisku administratora bazy na Spitsbergenie nad fiordem Hornsund.
Czytaj dalej „„Odwaga to powiedzieć dość” – Liliana Schönberger”
„Tata mi wpoił, że kobieta zawsze musi mieć przy sobie scyzoryk” – Anna Puchalska-Żelewska
Gdynia, ale na obrzeżach – do osiedla wiedzie gruntowa droga, las w zasięgu wzroku. I czworonogi też są – w progu witają mnie Lola i Zuza, mieszańce shih tzu i maltańczyka. Na Sarnim Uroczysku w Krakowie i zwierząt, i zieleni też nie brakowało; w dodatku z pobliskiego Lasku Wolskiego dochodziło porykiwanie lwów, mieszkańców ogrodu zoologicznego. Anna Puchalska-Żelewska, artysta plastyk, córka Włodzimierza, znanego fotografa przyrody, od trzech lat mieszka w Trójmieście. I tylko dziwi się, że przeprowadziła się tak późno, bo nad morzem jest zdecydowanie lepsze powietrze.
Czytaj dalej „„Tata mi wpoił, że kobieta zawsze musi mieć przy sobie scyzoryk” – Anna Puchalska-Żelewska”„Stacja to miejsce, w którym nie można pójść do domu” – Magdalena Tulli
Trochę czasu mi zajęło, żeby połączyć ze sobą dwie sylwetki – pisarki, której twórczość poznałam podczas studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, oraz uczestniczki IV Polskiej Wyprawy Antarktycznej do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego na Wyspie Króla Jerzego. Ku mojej ogromnej radości – udało się. Mało tego, Pani Magdalena zgodziła się na spotkanie.
Czytaj dalej „„Stacja to miejsce, w którym nie można pójść do domu” – Magdalena Tulli”Muzeum Historyczne w Legionowie
W podwarszawskim Legionowie, w Muzeum Historycznym, jest wystawa poświęcona osobom, których twórczość kształtowała wyobrażenia polskich czytelników o regionach polarnych. Alina i Czesław Centkiewiczowie, bo o nich mowa, przez pięć lat mieszkali w tym mieście, zanim ostatecznie przeprowadzili się do Warszawy na Saską Kępę.
Czytaj dalej „Muzeum Historyczne w Legionowie”„Nie bać się prosić o pomoc – tego trzeba się tutaj nauczyć” — Joanna Perchaluk
Jest 13 stycznia 2020 roku, kiedy rozmawiam z Asią przez Messengera. Dzieli nas ponad trzy tysiące kilometrów, łączy zimowanie w Polskiej Stacji Polarnej Hornsund na Spitsbergenie. W Warszawie zwykły wieczór (bo nazajutrz będzie dzień i jasno), nad fiordem Hornsund niby też, ale trwa noc polarna (pierwszy wschód Słońca 12 lutego). U mnie stanęło na jednej wyprawie, Asia najwyraźniej zwalniać nie zamierza — to już jej trzeci pobyt w Arktyce. Tyle że teraz jest kierownikiem 42. Wyprawy Polarnej IGF PAN.
Czytaj dalej „„Nie bać się prosić o pomoc – tego trzeba się tutaj nauczyć” — Joanna Perchaluk”